Witam wszystkich bardzo serdecznie.
Dziś pierwsza, ale nieostatnia rozmowa z serii - "Kto w Mrowisku piszczy?"A na początek Ona... Znana każdej z mrówek, przez większość bardziej lub mniej lubiana - Graza.inka
Scourviel: Cześć Grażka. No właśnie. Jak sam tytuł wskazuje, czujesz się w Poganiaczach Mrówek Szefową, czy bardziej Królową Mrowiska?
Graza.inka: Szefową, Królową to takie nominalne. W gildii jest obecnie wiele osób przewyższających mnie doświadczeniem, rozwojem miasta, czy ilością walk. Więc o czym tu mówić? Ja jestem po prostu bardzo przywiązania do tej gildii i lubię ludzi z którymi gram, dlatego staram się żeby Mrowisko było gildią przyjazną dla wszystkich graczy.
S: Wiele osób na pewno zastanawia się, jaka jest Twoja historia w FoE, oraz jak trafiłaś do Mrowiska. Może uchylisz nam rąbka tajemnicy?
G: Wcześniej trochę grałam w Farmeramę, ale że była czasochłonna bardzo i ciągle coś tam szwankowało. Dzieci małe, zostawiłam to myśląc, że nie mam czasu na tak mało konstruktywne zajęcie. Po kilku latach robiąc coś na kompie zobaczyłam zachęcającą reklamę FOE. Pomyślałam, zobaczę jak to wygląda tylko, tak z czystej ciekawości. No i zobaczyłam. Zaczęłam w jakieś peryferyjnej gildii, której nazwy już nie pamiętam. Nie wiem nawet, czy rozmawiałam tam z ludźmi. Grałam na wyczucie, bo nie miałam zamiaru zagłębiać się w jakieś instrukcje. Szkoda czasu, bo przecież i tak zaraz to zostawię - myślałam. Ile błędów popełniałam to aż włos się na głowie jeży. Wszystkie diamenty, które na początek dostałam wydałam na Wyprawy (Ach, te czasy kiedy 2 poziom był nie do przeskoczenia!), bo oczywiście nie przyszło mi do głowy, żeby po Tawernie się dobrze rozejrzeć, zamiast zajmować się tylko jej umeblowaniem. Dopiero podczas pogaduszki z jakimś przypadkowo poznanym osobnikiem dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak dodatkowa szansa. Uzbierałam w końcu 500k pr rozwoju miasta i dumna z takiego dorobku ruszyłam na podbój świata. Jako realnie patrząca dziewczyna nie rozglądałam się za jakimiś topami (chociaż one wtedy takie topowe jeszcze nie były) tylko za czymś przystępnym moim umiejętnościom. Spodobała mi się nazwa "Poganiacze Mrówek". Pomyślałam sobie jacyś ludzie z fantazją i nie stawiają wielkich wymagań. Stworzyli ją ludzie którzy mieli dosyć użerania się w topach i chcieli mieć gildię bez zobowiązań. Ale moja prawdziwa kariera w Mrówkach zaczęła się od współpracy z Beertem. Chyba zauważył, że lubię się wtrącać do wszystkiego. I to od niego dostałam koronę i uprawnienia.
S: A jak się czujesz jako naczelna mrówka? Czy jest to łatwe zadanie?
G: Ja wiem, czy naczelna??? Przecież nie tylko ja noszę koronę. Chętnie dzielę się władzą. Aring twierdzi, że nawet za chętnie... O wszystkim decydujemy zespołowo.
S: W jaki sposób, w takim razie, dajesz sobie radę pogodzić życie realne z wirtualnym?
G: Jest trochę hardkorowo! Mój laptop jest na okrągło włączony i dopadam go w wolnej chwili. Nie dosypiam, nie oglądam telewizji, czasami tylko coś z Netflixa, a moje ulubione książki zamieniłam na audiobooki słuchane podczas domowych zajęć. Moja rodzina ma dla mnie dużo wyrozumiałości. :)
S: W mrowisku 25% stanowią kobiety, czy uważasz, że górują one nad męską załogą?
G: Kobiety stanowią bardzo mocny trzon gildii, ale bez naszych mężczyzn może byłybyśmy jak statek we mgle. Oni biorą na swoje bary lwią część obowiązków.
S: Muszę również zapytać o twój "urlop" od Poganiaczy Mrówek. Trwał on zaledwie 7 dni i wróciłaś, jak tylko pojawiła się taka możliwość. Ale dlaczego odeszłaś? Co takiego się wydarzyło, że postanowiłaś to zrobić?
G: Długo zmagałam się sama z obowiązkami w gildii i bardzo cenię każdego gracza, który je dzieli obecnie ze mną. Konfliktowa sytuacja, agresywny atak ze strony jednego z członków zarządu, mój porywczy charakter, ale przede wszystkim czyjeś słowa, na dźwięk których zawsze moje oczy zasnuwa czerwona mgła - "Rezygnuję z udziału w Zarządzie" - spowodowały, że bez chwili namysłu nacisnęłam przycisk Vaina lądując poza gildią.
S: Przycisk Vaina?
G: W Mrówkach czerwony przycisk służący do opuszczania gildii zyskał miano przycisku Vaina odkąd jeden z naszych kolegów nacisnął go chcąc usunąć dowcipny opis swojej osoby przy Wykazie Członków i nie zdając sobie sprawy, że tym sposobem usuwa się z szeregów gildii.
S: Dziękuję bardzo za wyczerpujące odpowiedzi. Naprawdę z ogromną przyjemnością zadawałem te pytania.
Scourviel: Cześć Grażka. No właśnie. Jak sam tytuł wskazuje, czujesz się w Poganiaczach Mrówek Szefową, czy bardziej Królową Mrowiska?
Graza.inka: Szefową, Królową to takie nominalne. W gildii jest obecnie wiele osób przewyższających mnie doświadczeniem, rozwojem miasta, czy ilością walk. Więc o czym tu mówić? Ja jestem po prostu bardzo przywiązania do tej gildii i lubię ludzi z którymi gram, dlatego staram się żeby Mrowisko było gildią przyjazną dla wszystkich graczy.
S: Wiele osób na pewno zastanawia się, jaka jest Twoja historia w FoE, oraz jak trafiłaś do Mrowiska. Może uchylisz nam rąbka tajemnicy?
G: Wcześniej trochę grałam w Farmeramę, ale że była czasochłonna bardzo i ciągle coś tam szwankowało. Dzieci małe, zostawiłam to myśląc, że nie mam czasu na tak mało konstruktywne zajęcie. Po kilku latach robiąc coś na kompie zobaczyłam zachęcającą reklamę FOE. Pomyślałam, zobaczę jak to wygląda tylko, tak z czystej ciekawości. No i zobaczyłam. Zaczęłam w jakieś peryferyjnej gildii, której nazwy już nie pamiętam. Nie wiem nawet, czy rozmawiałam tam z ludźmi. Grałam na wyczucie, bo nie miałam zamiaru zagłębiać się w jakieś instrukcje. Szkoda czasu, bo przecież i tak zaraz to zostawię - myślałam. Ile błędów popełniałam to aż włos się na głowie jeży. Wszystkie diamenty, które na początek dostałam wydałam na Wyprawy (Ach, te czasy kiedy 2 poziom był nie do przeskoczenia!), bo oczywiście nie przyszło mi do głowy, żeby po Tawernie się dobrze rozejrzeć, zamiast zajmować się tylko jej umeblowaniem. Dopiero podczas pogaduszki z jakimś przypadkowo poznanym osobnikiem dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak dodatkowa szansa. Uzbierałam w końcu 500k pr rozwoju miasta i dumna z takiego dorobku ruszyłam na podbój świata. Jako realnie patrząca dziewczyna nie rozglądałam się za jakimiś topami (chociaż one wtedy takie topowe jeszcze nie były) tylko za czymś przystępnym moim umiejętnościom. Spodobała mi się nazwa "Poganiacze Mrówek". Pomyślałam sobie jacyś ludzie z fantazją i nie stawiają wielkich wymagań. Stworzyli ją ludzie którzy mieli dosyć użerania się w topach i chcieli mieć gildię bez zobowiązań. Ale moja prawdziwa kariera w Mrówkach zaczęła się od współpracy z Beertem. Chyba zauważył, że lubię się wtrącać do wszystkiego. I to od niego dostałam koronę i uprawnienia.
S: A jak się czujesz jako naczelna mrówka? Czy jest to łatwe zadanie?
G: Ja wiem, czy naczelna??? Przecież nie tylko ja noszę koronę. Chętnie dzielę się władzą. Aring twierdzi, że nawet za chętnie... O wszystkim decydujemy zespołowo.
S: W jaki sposób, w takim razie, dajesz sobie radę pogodzić życie realne z wirtualnym?
G: Jest trochę hardkorowo! Mój laptop jest na okrągło włączony i dopadam go w wolnej chwili. Nie dosypiam, nie oglądam telewizji, czasami tylko coś z Netflixa, a moje ulubione książki zamieniłam na audiobooki słuchane podczas domowych zajęć. Moja rodzina ma dla mnie dużo wyrozumiałości. :)
S: W mrowisku 25% stanowią kobiety, czy uważasz, że górują one nad męską załogą?
G: Kobiety stanowią bardzo mocny trzon gildii, ale bez naszych mężczyzn może byłybyśmy jak statek we mgle. Oni biorą na swoje bary lwią część obowiązków.
S: Muszę również zapytać o twój "urlop" od Poganiaczy Mrówek. Trwał on zaledwie 7 dni i wróciłaś, jak tylko pojawiła się taka możliwość. Ale dlaczego odeszłaś? Co takiego się wydarzyło, że postanowiłaś to zrobić?
G: Długo zmagałam się sama z obowiązkami w gildii i bardzo cenię każdego gracza, który je dzieli obecnie ze mną. Konfliktowa sytuacja, agresywny atak ze strony jednego z członków zarządu, mój porywczy charakter, ale przede wszystkim czyjeś słowa, na dźwięk których zawsze moje oczy zasnuwa czerwona mgła - "Rezygnuję z udziału w Zarządzie" - spowodowały, że bez chwili namysłu nacisnęłam przycisk Vaina lądując poza gildią.
S: Przycisk Vaina?
G: W Mrówkach czerwony przycisk służący do opuszczania gildii zyskał miano przycisku Vaina odkąd jeden z naszych kolegów nacisnął go chcąc usunąć dowcipny opis swojej osoby przy Wykazie Członków i nie zdając sobie sprawy, że tym sposobem usuwa się z szeregów gildii.
S: Dziękuję bardzo za wyczerpujące odpowiedzi. Naprawdę z ogromną przyjemnością zadawałem te pytania.
Autor: Scourviel
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz