Pierwsze promienie słoneczne wdarły się do przestronnego pokoju na 16 piętrze ogromnego gildyjnego budynku mieszkalnego, zwanego potocznie "Mrowiskiem", padając na twarz leżącej pięknej kobiety z koralikami na szyj oraz wianuszkiem kwiatów zaplecionym wokół głowy. Triste przebudziła się powoli uświadamiając sobie że jest dość późno a w tym tygodniu spóźniła się już dwukrotnie na spotkanie rady. Wykonała energiczny ruch zmierzający do przejścia do pozycji siedzącej kiedy nagle w jej głowie eksplodowała prawdziwa bomba. Triste złapała się obiema rękami ściskając głowę w oczekiwaniu aż największy ból przeminie po czym na głos złożyła solenną obietnicę:
- Nigdy więcej nie pije z Mazekeen !
Po czym wstała założyła szlafrok oraz pluszowe papucie i wyszła na korytarz gdzie.... prawie zderzyła się z pędzącym nerwowo mężczyzną o widocznym, znacznym stopniu wkur... . Mężczyzna w czerwonym stroju futbolisty z założonym kaskiem spojrzał tylko w jej kierunku po czym rzucił nie zatrzymując się:- Część Triste
- Cześć Falcon - czekaj sąsiedzie... mieszkasz obok... . Wiesz może, o której przyszłam wczoraj do mieszkania?
- Po pierwsze... to było dzisiaj .. a po drugie... no cóż, ciężko to było nazwać chodzeniem...
- Dobra, nieważne .. nie chcę nic więcej wiedzieć... . A coś Ty taki wkurzony.. stało się coś??
- Stało !!! Zauważyłem, że w moim mieście za skarbcem olimpijskim mam jedną wolną i niezagospodarowaną kratkę!! Rozumiesz?!! Tyle lat budowania sobie opinii i wszystko wisi na włosku! Słuchaj, masz tu Triste czek na 1000 Pr i zapomnij o tym co Ci mówiłem.... i broń Boże nie mów Aringowi! - ten by się dopiero ze mnie naigrywał... . Muszę lecieć - cześć!
Po czym odszedł szybkim krokiem mówiąc coś pod nosem do siebie.
Triste przetarła oczy, po czym cicho powiedziała sama do siebie...
- Co tu się wyrabia.... Ciekawe, czy spotkam dziś kogoś normalnego...
Po czym, żwawszym już nieco krokiem, ruszyła do Centrum Dowodzenia. W połowie drogi napotkała eleganckiego mężczyznę pod stylowym, zielonym krawatem..
- Siema Reczek, widziałeś może Grażynkę?
- Cześć Triste, tak, jest w sali konferencyjnej i rozmawia z dziennikarzami...
- Co robi ??!! Dżizys lecę tam szybko. Trzeba ją stamtąd zabrać!
Wchodząc do przestronnej sali konferencyjnej zobaczyła siedzącą przy ogromnym stole kobietę w średnim wieku, którą otaczała aura ciepła. W oczy rzucał się piękny fioletowy wianek na głowie. Na wprost kobiety siedział tłum dziennikarzy, którzy co chwilę zadawali pytania..
- Czy nie uważa Pani, że stawianie kilkunastu obozów w ostatnim dniu GPCh nie jest zwykłą rozrzutnością ?
- Drogi Panie w odpowiedzi zacytuje klasyka.... te obozy im się po prostu należały !!
Triste podbiegła szybko do siedzącej kobiety...
- Chodź Grazia... zostaw te hieny... mamy pilną naradę... .
Po czym obie, szybkim krokiem wyszły z sali, a następnie windą wjechały na najwyższy poziom budynku, gdzie w sali przy okrągłym stole czekała część zarządu gildii. Przybyłe kobiety zostały powitane przez ubranego w ciepłą kurtkę z kołnierzykiem i jakieś dziwaczne okulary mężczyznę.
- Witaj szefowo, cześć Triste.
- Cześć Max, możesz powiedzieć po jaką cholerę ściągasz nas o tak nie ludzkiej porze? Co może być, aż tak ważnego, że musimy spotykać się o 7-mej rano? - zapytała Triste
- O i to jest najbardziej zajebiaszcze pytanie dzisiejszego poranka! - rzekł siedzący obok Pablop, po czym głośno zachichotał, a następnie donośnie beknął.
- Jak wy chcecie przeprowadzać jakąś naradę skoro Pablop ma jeszcze ze 3 promile...? - powiedziała Triste
- Spokojnie, Spooookojnie... jakby to powiedzieć... mam jeszcze trochę oporu, hihihi.
- Dobra! - powiedział Max - Niech ktoś obudzi Scurviela i możemy zaczynać... .
Siedzącemu obok Aringowi nie trzeba było dwa razy powtarzać i zamaszystym ruchem zdzielił Scu w tył głowy, ten zerwał się na równe nogi, gotowy do bójki... jednak widząc znajome twarze uspokoił się i rzekł zrezygnowanym głosem:
- Aring gamoniu .. wiesz jaki miałem piękny sen...
- Co Ci się śniło?
- Ech dużo by gadać... hotel Gołębiewski... ja... Klaudia, Ela, Mar.... A zresztą, gówno Cię to interesuje!! Na drugi raz nie waż się mnie budzić!! Max streszczaj się, bo chcę znowu wrócić do mojego snu!
- Otóż to ! - rzekł Max...- zebrałem Was tutaj, bo mamy nową obiecującą kandydatkę do gildii...
Po czym podał zarządowi nick kandydatki... Ci pochylili się nad swoimi Iphonami, by po kilku sekundach, w pełnej niedowierzania ciszy patrzeć dziwnie na Maxa...
- No co jest? Co tak patrzycie? - rzekł Max.
Po dłuższej chwili milczenia odezwał się Humi tamując swoją wściekłość
- Czy ja dobrze wszystko rozumiem??!! Odrywasz mnie od pysznej jajecznicy na dobrze wysmażonym boczusiu... żeby mi pokazać kandydatkę, która jest w Żelazie?!!!!
- O kurna, nie spojrzałem... przepraszam.
Sala zaczynała się opróżniać, gdy do Pablopa podeszła Triste.
- Słuchaj Pablop, mógłbyś mnie odprowadzić do mieszkania?
- Ha! Wiedziałem że coś jest na rzeczy!! Widziałem, że jakoś tak na mnie patrzysz... może pójdziemy za rękę?
- Yyy, no nie do końca zrozumiałeś... Chodzi mi o to, żebyś szedł parę metrów przede mną i ostrzegł w porę, jeśli zobaczysz Maze z jakąś butelką wina, ok?
- Ech.... ok, ok.
- Kiedyś mi się to nie przytrafiało...starzeje się człowiek...
The End :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz