Wieczór był zimny i mokry. Jednak to nie mogło przeszkadzać kobiecie siedzącej w przytulnej kawiarence, tuż pod czerwonym światłem latarni. W tym świetle nie było widać jej bladych policzków i wszystko wydawało się inne. Obserwowała stróżki deszczu spływające po szybie. Przed nią stała szklanka, przez którą prześwitywała bursztynowa, szkocka whisky. Wydawało się, że jeszcze nietknięta. Kobieta zaś paliła fajkę z codziennych myśli i pragnień. Zaciągała się niewidocznym dymem wprowadzającym ją w stan oszołomienia. Trwała w swoim odurzeniu popalając sukcesywnie, bez zastanowienia, bez jakichkolwiek stresów. Ten dym ma zaskakującą świeżość sam w sobie, jest orzeźwiający o poranku i nadający lekkości upalnym popołudniom. Lubiła w nim się zatapiać. Trwać w oczekiwaniu. Chwila taka pozwala na rozwinięcie niewidzialnych skrzydeł i uniesienie ponad codzienność. Najgorsza jest jednak cisza trwająca zbyt długo, tworząca samoistnie pytania bez odpowiedzi.
Była nieprzystosowana.
Nie nadawała się do życia wśród ludzi i bliższego ich poznania. Nie potrafiła wchodzić w układy, układziki. Nie potrafiła milczeć, bo tak jest wymagane. Hołdowała wolności słowa i tolerancji, jednak ile razy trafiała w szeregi o niby podobnych zapatrywaniach okazywało się, że coś nie działa, coś poszło nie tak. Potrafiła dogadać się z każdym z osobna, z grupą wydawało się to niemożliwe.
Zwykła gra, proste zasady, wszystko jasne, łącznie z wymogami. A za każdym razem, gdy brała szklankę wody, by ugasić pragnienie, czuła piasek w ustach. Wypluć go nie można, a nie przechodzi przez gardło. Czuła się jak dziwadło. Kolejna zmiana miejsca. Oszukuje siebie samą, czy tym razem będzie lepiej?
Drzwi stuknęły, do wnętrza wpadła z hukiem młoda kobieta w jaskrawożółtym płaszczu przeciwdeszczowym, a tuż za nią szczupła młódka, podobna do zmokłej kury, energicznie strzepująca wodę z włosów...
- Uwielbiam taką pogodę! Co dziś palimy?!! :D - krzyknęła na wejściu, a jej twarz rozjaśniał łobuzerski uśmiech.
Myśli odpłynęły, zapomniane w eksplozji chwili. W mrowisku zaczęło wrzeć...
Autor: UziKat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz