W tym samym czasie gdy podniesiony na duchu Reczek odchodził spokojnym krokiem od Sikorki w innej części gildii komisja składająca się z dwóch Pań o surowym spojrzeniu oraz wysokiego i postawnego afroamerykanina zmierzała szybkim krokiem w kierunku gildyjnego ratusza. Zmierzająca za Nimi w towarzystwie Maxa i Aringa - Grażynka zwróciła się szeptem do tego drugiego:
- Aring leć no migiem do ratusza i każ się poukrywać co bardziej wyszczekanym gildianom... nie może być już żadnej wpadki!!... bo kurna w końcu pójdę siedzieć!
- Nie ma sprawy, tak myślę. To dobry pomysł, żeby uniknąć szykującej się katastrofy.
Po czym popędził w kierunku ratusza, wyprzedzając po drodze szanowną komisję. Gdy już wydawało się, że cały orszak dojdzie bez przygód do gildyjnego ratusza, z jednej z bocznych pomniejszych uliczek, zbliżył się chwiejnym krokiem zakuty w srebrny hełm i wymachujący mieczem rycerz. Grażynka, gdy tylko zobaczyła kto zmierza w ich kierunku, zrobiła się jeszcze bardziej blada niż była dotychczas
- Mordimer..... tylko nie to... Boże spraw, żeby zachował się dobrze...
Po czym dokonała prezentacji członków komisji... gdy tylko Mordi usłyszał wyrażenie "z Mozambiku" krzyknął radośnie na cały głos
- Przypomniał mi się zajebiaszczy kawał!! Co ma czarny białego!!??
- ??
- Pana!! Hahahhaa, dobre nie?
W tym momencie Grażynka osunęła się na nogach i niechybnie zaliczyłaby upadek, gdyby Max z Aringiem nie złapali jej instynktownie.
Głos zabrał wysoki afroamerykanin:
- To jest skandal międzynarodowy!! Wy obrażać czarny człowiek! Wy śmiać się podle z człowiek z Afryka!! - jednocześnie energicznie zaczął notować coś w swoim notesie.
- Czy mogę prosić natychmiast o Pana dane?! - zwrócił się do Mordiego.
- Czy będzie na mnie jakaś skarga? A może zostanę ukarany?
- Oczywiście, że tak i to niezwykle surową!! Niezwykle!!
- Doskonale ... Zatem proszę pisać uważnie moje nazwisko, żeby nie było mowy o żadnej pomyłce... Będę literował: V A I N
- Vain?
- Dokładnie tak. Mam nadzieję, że będę niezwykle surowo ukarany za moje rasistowskie żarty.
Po czym odszedł chichocząc pod nosem. Tymczasem zdegustowana szanowna komisja zbliżyła się do gildyjnego ratusza, gdzie powitała ich ubrana po słowiańsku dziewczyna trzymająca na tacy ciasto. Na ten widok Grażynka wyraźnie odzyskała siły i wigor.
- No, Triste, chociaż na Nią zawsze można liczyć w obliczu kryzysu... A już głośniej dodała: - Triste kochana, co tam za przepyszne ciasto upiekłaś dla naszej czcigodnej komisji?
- Tradycyjnego, polskiego......"Murzynka".
- O kur.....!
W tym momencie odezwała się Pani od Botów:
- Dobrze, ja już mam dość tego rasistowskiego przedstawienia. Czy ktoś może zaprowadzić mnie do gildyjnych komputerów, abym mogła dokonać kontroli, przez którą się tutaj fatygowałam?
Natychmiast pojawił się wręcz znikąd Scou, który ujął ją pod ramię i zaprowadził do jednego z bocznych budynków, prawiąc przez całą drogę wyszukane komplementy. Po około 15 minutach Pani od Botów wróciła zbulwersowana nie mogąc ze wzburzenia wymówić pełnego zdania
- Nigdy... przez tyle lat... na taką skalę... nie widziałam... Co to ma w ogóle być...? Żeby każdy komputer... skandal... skandal...
- Czy ja mogę Panią prosić jeszcze na chwilę na osobności? - zapytał Scou.
- No cóż... oczywiście... to i tak nic nie zmieni.... niewiarygodny skandal... .
- Mimo wszystko serdecznie zapraszam ze mną.
Po czym przepuścił przodem zbulwersowaną kobietę, a sam przywołał gestem ręki Kratkę.
- Kratka, sprawa mega pilna, biegnij co tchu do gildyjnego skarbczyka. Pamiętasz kod?
- Jasne, sama Go wymyślałam: "69 69 69"
- Dokładnie, po lewej stronie jest regał, gdzie na najwyższej półce znajdziesz kopertę z zawartością opisaną "wydatki specjalne" i błagam Cię pośpiesz się!
Po dwóch minutach Kratka wraz z kopertą była już z powrotem i natychmiast przekazała ją Scou, który udał się wraz z nią śladem Pani od Botów. Nie minęło kolejnych 5 minut, a oboje uśmiechnięci wyszli z budynku. Po chwili kobieta, której wystawał z torebki róg koperty odchrząknęła i powiedziała donośnym głosem
- Po przeprowadzeniu szczegółowej kontroli stwierdzam, że na żadnym z komputerów nie ma zainstalowanego jakiegokolwiek programu, który wspomagałby walki... w życiu nie widziałam tak uczciwej gildii!! Cóż, na tym moja kontrola się kończy. Dziękuje bardzo za współpracę, na mnie już pora. Po czym zaczęła oddalać się w kierunku bramy wejściowej. Grażyna po chwili namysłu zwróciła się do Aringa?
- Kto tam stał przy bramie? Czy aby nie Sikorka?
- Tak... Ona.
- O jasny szlak, to leć tam Aring szybko dopilnuj, żeby Pani bociara bezpiecznie opuściła gildię... byłoby niefortunne gdyby dostała jakiegoś strzała....Sikorka jest cudowna, ale jakoś ostatnio łatwo się denerwuje... wszystko ją wku....rza.
Tymczasem pozostała na placu boju Pani ROPCIO wraz z Mozambikiem weszli do środka gildyjnego ratusza, gdzie w holu zaczęła przemawiać do gromadzącej się coraz liczniej społeczności gildyjnej
- Nigdy w czasie całej mojej wieloletniej pracy nie spotkałam się jeszcze z tak jawnym lekceważeniem praw człowieka, jak w tej gildii. Tuż po powrocie złoże stosowny raport w tej sprawie wraz z wnioskiem o natychmiastowe rozwiązanie gildii !!
Z kolei głos zabrał Mozambik
- Nigdy bym nie pomyślał, że w tak cywilizowany kraj ja znaleźć tyle rasizm!! Ja zawiadomić prokuratura, zarząd iść siedzieć!! skand... Ałć!! Co to?
Nagle do przemawiającej dwójki podszedł z tyłu z dwiema strzykawkami Ludek, po czym płynnym ruchem wbił je w ramię zarówno Pani ROPCIO, jak i Mozambika... Ci obrócili się gwałtownie... pocierając miejsce ukłucia...
- A Pan tu czego?
- Ja tylko przyszedłem powiedzieć dobranoc.... Po czym spoglądał jak mężczyzna z kobietą osuwają się na ziemie....
12h później....
Grażynka spoglądała na dwie osoby leżące na łóżkach... przywiązane mocnymi pasami bezpieczeństwa... zarówno ROPCIO, jak i Mozambik powoli zaczynali się budzić. Gdy doszli już mniej więcej do siebie Grażynka przemówiła
- Jest mi bardzo przykro z wniosków jakie wyciągnęliście na podstawie tylko kilku przypadkowych zdarzeń... przykro mi, ale nie możemy dopuścić do likwidacji Mrowiska ... nie chciałam, żeby do tego doszło, ale cóż, wyjścia nie ma... tak.. wymazanie pamięci... w sam raz.. Ludek czyń swoją powinność ... najpierw Pani ROPCIO !!
Ludek zbliżył się do białej jak ściana Pani ROPCIO, fachowym ruchem wbił jej igłę w ramie i wprowadził zawartość strzykawki do organizmu .. po kilku sekundach zaczęła mieć drgawki, a po chwili piana zaczęła lecieć jej z ust... po kolejnych kilku sekundach opadła nieprzytomna na łóżko z wywieszonym jęzorem....Zmieszany i nieco wystraszony Ludek zaczął tłumaczyć...
- Pomyliłem chyba dawkowanie... Zdarza się każdemu...
Już po chwili zmierzał w kierunku czarnoskórego przedstawiciela z Mozambiku ... lecz ten nagle zaczął wydzierać się wniebogłosy...
- Stop !! To nieporozumienie!! Nie jestem żadnym przedstawicielem kontroli rasizmu z Mozambiku!! W życiu nie byłem w żadnym Mozambiku!! Urodziłem się pod Radomiem... a teraz studiuję na pobliskim Uniwerku!! Słyszałem po prostu, że są tutaj wystrzałowe dziewczyny i chciałem zajrzeć tylko!! Poznać się!! Błagam!!
Wtem do Grażynki podbiegły dwie identycznie wyglądające dziewczyny w pięknych czerwonych kapeluszach i zaczęły coś energicznie tłumaczyć szefowej pokazując na studenta... Ta kilkukrotnie skinęła szybko głową, po czym powiedziała cicho
- Oj laski, laski ... Niech Wam będzie :) - po czym głośno zwróciła się do Ludka:
- Panie Ordynatorze proszę poczekać, zmieniłam zdanie, proszę uwolnić Mozambika... jak mi właśnie wytłumaczono... może się jeszcze przydać :) :) :) :)
THE END